Planowanie...




Moje plany wyprawowe

Na przyszłość

Być może nie wszystkie zrealizuję, bo żona mnie wyzywa, że jeżdżę na wakacje bez niej. Ona już niestety nie chce ze mną jeździć. Mówi, że było super (Kopenhaga 2001- 1300 km), ale trochę za ciężko mimo, że po płaskim (no powiedzmy pagórkowatym) - góry odpadają całkowicie. A jak zobaczysz dalej właśnie góry najbardziej mnie pociągają.

Plany na przyszłość związane z wakacjami na rowerze wyglądają mniej więcej tak:

Chciałbym kiedyś pojechac na rowerze do Moskwy, już w 1998 roku zaproponowałem to Mariuszowi, ale stwierdził, że jest to zbyt niebezpieczne i pojechaliśmy do Londynu. Myślę, że generalnie jest to droga po płaskim - z Terespola do Moskwy w linii w miarę prostej jest 1081 km, więc jest to chyba trasa do zrobienia. No jednak ze względu na niepewność (w moim i wielu osób przekonaniu czy wyobrażeniu) sytuacji jaka na wschodzie panuje jest to wyjazd dość ryzykowny.

Chciałbym też pojechać do Rumunii - tamtejsze góry są podobno bardzo piękne. Poza tym ciekawi mnie bardzo ten kraj (tak zreszta jak np. Bułgaria) ze względu na pochodzenie "demoludowe" i opini jaka o nim panuje, że jest bardzo zacofany. Chciałbym to sprawdzić osobiście a przy okazji pojeździć właśnie po tych górach.

Bardzo chciałbym też zobaczyć Irlandię z siodełka roweru, może też jeszcze Szkocje..., ale to takie raczej marzenie bardziej niż plany

No a teraz napiszę jaki był plan na wakacje w roku 2003. Plan niezrealizowany niestety. Od 15 - 31 siernia 2003 planowaliśmy jechać z Tomkiem (moim kolegą z biura) do Marsylii. Nie z Polski i tylko w jedną stronę. Miejsce startu pozostawało cały czas sprawą otwartą. Monachium, a może Garmisch-Partenkirchen, a może jeszcze inne miejsce. Ale generalnie z tych miejsc jest ok. 1000 km do Marsylii. Więcej nie chciałem jechać, bo Tomek jeszcze nie jechał w taką trasę a teren miał być górzysty (kilka pasm Alp). Później pojawiła się nowa opcja (po okrzykach naszych kobiet,że nas samych nie puszczą). Dziewczyny miały jechać samochodem, a my na rowerach. Nie byłoby problemów, żeby dojechac na miejsce startu oraz oczywiście z powrotem. Chciałem robić po około 100 km dziennie, myślę, że jest to do zrobienia nawet w Alpach. Dziewczyny miały jechać samochodem i zatrzymać się w umówionym miejscu. Gdy my dojechalibyśmy na rowerach - mieliśmy ugotować obiad i go zjeść. Chwila odpoczynku i jedziemy dalej, a dziewczyny robią sobie co chcą do wieczora. Potem wspólny nocleg i od rana znów to samo. Plan niezrealizowany, bo Tomek w ostatniej chwili się wycofał, co moja żona przyjęła z radością. I pojechaliśmy na zupełnie inne wakacje - leżenie na plaży całymi dniami w Chorwacji. I tyle z tego mojego planu. Mam tylko nadzieję, że i tak kiedyś go zrealizuję.

Polecam strone Marka Głoska z którym byłem na wyprawie w szwajcarii w roku 2002. Plany Wakacyjne Marka Głoska - Marek zamieścił tam ogłoszenie, że jak ktoś chce to może z nim pojechać do Norwegii.
10.06.2003 dopisałem tu następujące słowa: No jednak z Markiem już w tym roku jednak nie pojedziesz - właśnie dzisiaj otrzymałem od niego maila następującej treści:
"(...)także mam problem aby wejść na swoją stronę i usunąć ogłoszenie. W czwartek rano już wyjeżdzam na wyprawę, wieczorem mam prom z Gdańska do Sztokcholmu, a potem tylko kręcić i kręcić 4000 km. Wracam dopiero 19 lipca. Wózek zrobiłem ale nie jest taki jak bym chciał, wziołem się do tego za późno no i nie jest dopracowany, ale jeździ się lepiej niż z sakwami." - to tyle wiadomość od Marka. Po wyprawie opisał swoją wyprawę na wspomnianej stronie, dlatego linka stąd nie usuwam.

Plan na 2003r.
Plan na 2003r.